Lidia Krawczyk, Wojtek Kubiak
Becoming
kuratorka Beata Nowacka-Kardzis
27 września - 26 października 2008
Bunkier Sztuki, Kraków
POCZĄTEK
Pracę nad projektem Genderqueer rozpoczęliśmy w 2006 roku. Jest on wynikiem naszych wcześniejszych poszukiwań, kiedy to mierzyliśmy się z problemem tożsamości kulturowej kobiet i mężczyzn. Konsekwencją tamtych poszukiwań, zmagań z zagadnieniami dualizmu płciowego jest właśnie ten projekt, który w zamierzeniu ma na celu dyskretną dekonstrukcję owego binaryzmu. Jest to projekt przede wszystkim dotyczący zagadnienia wizerunku, tego w jakim stopniu komunikacja odbywa się na poziomie płciowego rozpoznania, a zatem w jaki sposób sam wizerunek dyktuje nam warunki rozumienia, sposoby pojmowania treści komunikatu.
To także projekt o tym, jak bardzo jesteśmy zmuszeni operować znanymi nam kodami, by posługiwać się znanym nam wszystkim językiem. Więc jest to zatem projekt o systemie generującym znaczenia, systemie tworzącym „ja” człowieka, ujarzmiającym – by stał się podmiot, zamykającym w ramy, w celu stworzenia widzialnym. Zagadką w tym projekcie i złudną odpowiedzią jest owa „zabawa w płeć”. W jakim stopniu coś niewidzialnego, nieistniejącego w systemie znaczeń, w kulturze, w języku, może zaistnieć. Dopóki nie zostanie opisane, zdefiniowane, nie zaistnieje w obrazie – to znaczy, że go nie ma. Jednak, nawet z chwilą pojawienia się na fotografii, obrazie, z chwilą uwidocznienia – także wtedy są nadawane mu znaczenia te istniejące już w kulturze. Nie ma bowiem słów, języka mogącego opisać to, co się widzi. Takie coś pomiędzy… można by powiedzieć. Ni to, ni owo… ni babka, ni facet… Ale właśnie po co potrzebujemy kategorii płciowych, by móc „widzieć” (rozumieć) wizerunek. I co wtedy z takiego przedstawienia będziemy mieli, co zrozumiemy, co zobaczymy. Wydaje nam się, że to, co każdy z was zobaczy w tych pracach będzie świadczyło właśnie o naszych sposobach patrzenia, o naszych sposobach i potrzebach rozumienia, postrzegania.
DEFORMACJA
Portrety utrwalone na fotografiach, obrazach, wideo oraz rzeźbach są poddane różnorakiej deformacji. Słowo deformacja w tym wypadku należy traktować bardzo ogólnie, raczej z dystansem. Owa deformacja bowiem odbywa się tutaj na kilku równorzędnych poziomach:
- (de)formacja kulturowa postaci, tworzenie własnego „ja” na zasadzie kształtowania w określonych ramach społeczno-kulturowych. Osoby portretowane na tych pracach bardzo często są przez nas utrwalone bez żadnego makijażu, przebrania, peruki, sztucznych dodatków. Oni sami stają przed obiektywem aparatu z już wymodelowaną, ukształtowaną, (zde)formowaną w kulturze osobowością
- deformacja kulturowa postaci, tworzenie własnego „ja”, w sposób podobny do opisanego powyżej, lecz następuje tutaj zmiana własnej tożsamości biologicznej bądź kulturowej. Gender i sex, bądź samo gender, lub samo sex zostają zamienione. Następuje deformacja postrzeganych jako naturalne cech płci biologicznej bądź kulturowej. Naszymi bohaterkami i bohaterami są zatem także transwestyci, transwestytki, transseksualiści oraz transseksualistki. Ich historie zainspirowały nas także do głębszego przyjrzenia się dualizmowi płciowemu. Co ciekawe, osoby, które wydają się podważać konieczny i nieunikniony podział na dwie płci, stają się także obrońcami i wyznawcami wyraźnych i jasnych atrybutów genderowych. Niezwykle ważne są dla części z nich konkretne wybory ubioru, sposób zapinania guzików, kolor koszul, określone gesty, zachowania sugerujące wybrana przez nich płeć
- deformacja przed obiektywem aparatu. Odbywała się ona także na różnych poziomach: albo osoby z konkretną tożsamością kulturową i seksualną przebierały się za płeć przeciwną, albo podkreślały i wyolbrzymiały cechy swojej własnej płci. To była zabawa, podczas której wszyscy – choć często spięci powagą sytuacji – dobrze się bawiliśmy swoimi własnymi przyzwyczajeniami oraz stereotypami. Zatem zwykle na stanie w pracowni mieliśmy te rzeczy, które w sposób bezpośredni kojarzą się z kobiecością bądź męskością. Często także mieszaliśmy je razem by jeszcze bardziej zdeformować wizerunek, zdekonstruować go i podważyć
- deformacja bez przebierania, lecz poprzez wychwycenie tych subtelnych gestów, zachowań, które można by potraktować jako próba znalezienia androginicznych elementów w danej osobie. Czegoś wymykającego się jasnym klasyfikacjom.
MODELE
Tym sposobem zebraliśmy pokaźnych rozmiarów galerie przeróżnych osobowości. W katalogu mamy około 5 tysięcy portretów około 50 modeli i modelek. Praca z każdym i z każdą z nich przebiegała na różne sposoby. Część osób jest naszymi znajomymi, niektórzy/niektóre zaczepialiśmy na ulicy, w galerii, księgarni, u fryzjera… To także uczniowie, uczennice, studenci i studentki, znajome znajomych. Zorganizowaliśmy także specjalnie na tę okazję casting w warszawskiej galerii queerowej UFA. Przyszli na nią niesamowici ludzie. Pojawiły się osoby, które rzeczywiście chciały się podzielić swoim doświadczeniem transseksualisty czy transseksualistki.
Najtrudniejsza była praca z nieznajomymi, których zaczepialiśmy, oswajaliśmy, staraliśmy się stworzyć taką atmosferę, aby nam zaufali. Nikt nam nie odmówił – choć jednego z bohaterów musieliśmy bardzo długo przekonywać do naszych zamiarów, do tego, aby w końcu zgodził się wziąć udział w tym projekcie. Na każdej osobie bardzo nam zależało. W pewnym momencie pracy mieliśmy taką sytuację, że to nie my się prosiliśmy, lecz to do nas przychodzono z propozycją pozowania nam. Chociaż nie zawsze nam dana osoba odpowiadała, to zawsze myśleliśmy sobie, że a może coś z tego wyjdzie. Tym sposobem mamy naprawdę cała masę, także nieudanych fotografii. Nie ze wszystkimi udało nam się efektywnie pracować. Nie wszyscy się nadawali.
Ciekawie pracowało się z osobami, które nie chciały się zgodzić na „przebranie się”. To było duże przeżycie i dla nas i dla nich. Oczywiście zwykle wchodził w grę alkohol, bo inaczej to spięcie i nerwowa atmosfera nie pozwalała uzyskać ciekawych efektów. Dla niektórych to było jednak duże wyzwanie. Myślimy sobie, że to takie nic, ubrać perukę, wymalować się, ubrać kobiecą bluzkę czy męski garnitur. A jednak te wszystkie atrybuty – szczególnie mężczyznom – przynosiły dużo wstydu. Niekiedy żenujące było jakiekolwiek przebranie się (nawet mężczyzna przebierający się za mężczyznę…). To nie było łatwe, nierzadko bowiem taki kostium był traktowany bardzo perwersyjnie, w kategoriach erotycznej gry.
Sami także wzięliśmy udział w tym projekcie. Lidka, chcąc oswoić z przebieraniem się wynajętą modelkę, jako pierwsza ubrała męskie atrybuty. Pokazywała jej jak należy odgrywać rolę mężczyzny. Pokazanie, że autorka też może ubrać wąsy spowodowało, że zaproszona osoba nie czuła się skrępowana, nie czuła się niewygodnie. Później Wojtek zgłosił się na warsztaty dla drag queen, które były organizowane w 2007 roku przez Fundację Kultura dla Tolerancji. Przez Dodę, warszawską drag queen, został w półtorej godziny przebrany w Andżelę. To dopiero było niesamowite wrażenie!
Na wystawie mamy całe spektrum różnych tożsamości: od męskich mężczyzn i kobiecych kobiet, przez zniewieściałych mężczyzn i androginiczne kobiety, aż po transwestytów i transseksualistów. Nie jest to zatem projekt tylko i wyłącznie o przestrzeni trans, przestrzeni przekraczającej sztywne dychotomie, ale o ruchu, który odbywa się wewnątrz jednego systemu, o dynamice i różnorodności.
RZEŹBY
Rzeźbiarskie autoportrety, które pokazujemy na wystawie stanowią szczególne zwieńczenie naszych poszukiwań w przestrzeni transgenderowej. Pomysł ich zrobienia pojawił się specjalnie do przestrzeni Bunkra Sztuki do wystawy Becoming. One w sposób bezpośredni nawiązują także do tradycji wizerunku, portretu, a w szczególności autoportretu. To one stanowią łącznik pomiędzy dawną a obecną sztuką, dawnym oraz współczesnym pojmowaniem konstruowania tożsamości człowieka. Wśród nas znajduje się całe mnóstwo rzeźb, popiersi, które w sposób wzniosły mają za zadanie opowiedzieć coś o portretowanej osobie. Zatem każdy element ma stanowić o wizerunku, osobowości zamawiającego dane przedstawienie. Jednakże – co ważne w tej sytuacji – to fakt, że te, wyznaczające niewątpliwie główny nurt rzeźbiarski przedstawienia, stanowią zarówno naszą rzeczywistość, wyznaczają nasze granice widzialności. Wyznaczają przestrzeń tego, co istotne, niemalże tego, co istnieje. Wizerunki rzeźbiarskie zaburzające naturalny podział na mężczyznę oraz kobietę, portrety osób transgender nie należą do głównego nurtu. Do tej pory osoby androginiczne oraz hermafrodyty pojawiały się w historii sztuki to jednak ich główną cechą było ukazanie ich nienaturalności, jako coś odstępującego od normy.
FILMY
W kolejnej sali znajdują się cztery różne, pulsujące projekcje. Na każdej z nich są sfilmowane portrety osób biorących udział w naszym projekcie. To portrety około 16 osób. Ich wizerunki przeplatają się ze sobą, mienią się, nie powtarzając się na przeciwległych projekcjach. Każda projekcja pokazuje zatem inne osoby. Naszym zamierzeniem było pokazanie dynamiczności i niestałości procesu budowania tożsamości, tego, że jesteśmy w ciągłym ruchy, poddani ciągłym zmianom. Tak jak w dziecięcej zabawce, ciągle te same plastikowe elementy tworzą za każdym razem odmienny wzór, tak i my, skonstruowani w końcu według określonych i stałych modułów tworzymy różnorodne, zmieniające się kształty. Za każdym razem okazujemy się być kimś innym, w zależności o tego, w jaką grę zostaliśmy uwikłani, w jakiej sytuacji się znaleźliśmy. Z określonych elementów tworzymy przeróżne kombinacje i zestawy, które nigdy nie są czymś zamkniętym i stałym, lecz ciągle przeistaczającym się, tworzącym, w procesie ciągłego utwierdzania. Za każdym razem, gdy wydaje nam się, że coś osiągnęliśmy, ustaliliśmy, po pewnym czasie ruch ponownie się pojawia, ponownie musimy przybrać odmienną twarz.
Muzyka znajdująca się w tym samym pomieszczeniu ma za zadanie stworzenie atmosfery intymności, zmysłowości. Jej zadaniem było także oswojenie, stworzenie bezpiecznej i przyjaznej aury. Zdekonstruowana, postmodernistyczna tożsamość, oparta na chaosie i zaburzeniu tego, co funkcjonowało do czasów modernizmu, brak możliwości statecznego i bezpiecznego podmiotu wywoływało lęki oraz strach przed nieokreślonością. Dzięki tej przestrzeni z filmami wkraczamy z dyskursem tożsamościowym w sferę bardziej wewnętrzną, mniej monumentalną, mniej wystawną, lecz ciągle reprezentacyjną, tworząca mozaikę układającej się w dynamiczne wzory przechodzące jedne w drugie, uzupełniające się, nachodzące na siebie. Te wizerunki są erotyczne – bo jest to ciągle narracja o tożsamości. Trochę estetyczne, trochę obrzydliwe i odpychające, różnorodne i nieokreślone do końca.
OBRAZY
W następnym pomieszczeniu znajdują się obrazy. Przerysowane i wyolbrzymione portrety akcentują sztuczny charakter spektaklu, jakim jest teatr płci. Portrety funkcjonują poprzez to jako maski, kostiumy do przebierania się w nie. Dzięki temu, że są takie wielkie mogą funkcjonować jako znak, symbol. Jest to gra z konwencją malarstwa portretowego. Z jednej strony portrety są wyraźnie przeskalowane, a z drugiej, zaburzone są te stałe i typowe atrybuty płci. Obrazy oraz fotografie są podpisywane pierwszą literą imienia, po to, aby zamazać wyznacznik płciowy. To specjalny zabieg przez nas zastosowany, po to, aby osłabić działanie gender. Aby płeć stała się zagadką. Chodzi o „nierozpoznanie” płci. Dlatego do cyklu nie zaprosiliśmy osób znanych. Chodziło zatem także o to, aby zastanawiać się nad tym, z jaka płcią mamy do czynienia i po co nam wiedzieć to, kto jest na danym portrecie.
PRZESTRZEŃ
Przestrzeń galerii, w której pokazujemy prace została przez nas podzielona na różne strefy. Zastosowaliśmy podział na wnętrze i zewnętrze, na to, co publiczne oraz prywatne, a dalej na to, co „obiektywne”, uniwersalne oraz „subiektywne”, indywidualne. Tym samym stworzyliśmy kilka odmiennych rewirów, które możemy czytać właśnie poprzez ten kontekst odmiennych narracji wewnątrz przedstawień. Mamy zatem przestrzeń przez nas nazwaną jako zewnętrzną: do której zaliczamy fotografie oraz rzeźby. Pierwsze reprezentują to, co jest w miarę „obiektywną” rejestracja rzeczywistości, to pewnego szczególnego rodzaju dokument nawiązujący do tego, co rzeczywiście miało miejsce. Rzeźby z kolei odwołują się do instytucjonalnej historii sztuki, do określonej tradycji przedstawiania. Zatem także odpowiadają na apel czegoś zewnętrznego, publicznego oraz oficjalnego. Są takim oczywiście pozornym utrwaleniem uniwersalnych reprezentacji funkcjonujących w publicznym obiegu, funkcjonującym w przestrzeni publicznej, w budynkach użyteczności publicznej, na placach, w parkach, etc. Są dowodem na to, co funkcjonuje jako oficjalna sztuka, mogąca znaleźć się w każdym dosłownie miejscu. Z tej przestrzeni przechodzimy dalej do ciemnego pomieszczenia, które wydaje się odpowiadać już temu, co jest po drugiej stronie, temu wnętrzu, o którym wcześniej wspomnieliśmy. Jest to narracja bardziej prywatna, związana z subiektywnymi emocjami. Filmy stanowią tutaj abstrakcyjny ornament, są efektem emocjonalnego przetworzenia „zwykłego” wizerunku. Obrazy podobnie stanowią jakby fabularyzowany zapis całej sytuacji. Jeśli fotografie noszą znamiona obiektywnego utrwalenia rzeczywistości, to obrazy właśnie są z kolei taką przestrzenią deformacji. Malując można więcej rzeczy zmyślić, są mniej wiarygodne jeśli chodzi o rzeczywistość przedstawieniową oraz warstwę reprezentacyjną. Zatem dwie kolejne sale stają się odpowiednikiem tego, co subiektywne. Staraliśmy się zrównoważyć obie te przestrzenie, to znaczy zaakcentować równą wartość obu narracji. Spektakl płci odbywa się bowiem na różnych płaszczyznach, w różnych momentach, i tych publicznych i tych prywatnych.
Jest już do kupienia katalog z naszej wystawy. Znajdują się w nim teksty Beaty Nowackiej-Kardzis, Jacka Kochanowskiego, Marcina Teodorczyka, Marty Stawowskiej, Izabeli Kowalczyk oraz wypowiedzi osób biorących udział w projekcie Genderqueer. Layout wykonał Rafał Sosin.
Dziękujemy wszystkim za pomoc w realizacji katalogu.
To jest już koniec tego projektu...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz